ja - zakochana, nie wiem czy kocham ale chyba tak, ale nigdy tego nie powiedzalam on - nie zakochany, przynajmniej tak mowi gdy sie pytam bo sam z siebie to o uczuciach nie mowi nic. razem prawie fot. Adobe Stock, goodluz Nie, nie cieszyłam się, kiedy Tomasz zginął. Nie jestem potworem. Ale muszę się przyznać, że poczułam ulgę. Życie z nim było naprawdę trudne. Czy kochałam męża? Tak, przez kilka lat. Rok przed ślubem do szaleństwa, potem jeszcze przez dwa, może trzy lata. A przez kolejne 40 lat po prostu w tym małżeństwie trwałam. Bo uważałam, że to mój obowiązek. Wiem, dlaczego tak łatwo dałam się zauroczyć Tomaszowi. Po latach pętania się po domach ciotek bardzo chciałam wreszcie być na swoim. Miałam 18 lat, nie wiedziałam, że to nie oznacza, że muszę znaleźć męża. Mamy nie pamiętam. Zmarła, kiedy nie miałam nawet trzech lat. Tata się załamał. Nie umiał się mną zajmować. Po kilku miesiącach zamieszkałam z ciocią Olą, siostrą mamy. Spędziłam u niej osiem lat. Byłam z nią szczęśliwa. Zabrała ją ta sama choroba co mamę – nowotwór piersi. Teściowa uważała, że synowa to popychadło Nie wiem, jak to wyglądało naprawdę, ale miałam wrażenie, że reszta rodziny ciągnęła na pogrzebie cioci losy. Przegrany musiał się zaopiekować mną. Myślę, że wtedy skończyło się moje dzieciństwo. Wuj Ryszard i ciotka Ilona zajmowali się mną przez dwa lata. Ale kiedy urodziły im się bliźniaki, przekazali mnie ciotce Agacie i jej mężowi Wojtkowi. Trójka ich dzieci nienawidziła mnie. Ich najstarszy syn Jacek zaczął mnie obmacywać, jak miałam 14 lat. Kiedy o tym powiedziałam cioci, wyrzuciła mnie z domu. Zlitowała się nade mną siostra babci, ciocia Irena. Byłam jej wdzięczna, zanim zorientowałam się, że po prostu potrzebowała darmowej sprzątaczki i kucharki. Chyba w tych rolach się sprawdziłam, bo jak Irena zmarła, koniecznie chciały mnie jej dwie młodsze siostry, obie wdowy grubo po siedemdziesiątce. Wygrała ciotka Celina. Mieszkałam z nią, kiedy poznałam Tomasza. Przyszedł do domu malować ściany. Chodził po całym domu półnagi i prężył muskuły. Zakochałam się od razu. Tomasz był tylko pomocnikiem, ale opowiadał mi, że lada chwila założy swoją własną firmę remontową. Wierzyłam mu. We wszystko. Także w to, że mnie kocha i że jak zgodzę się zostać jego żoną, będę jego królową i niczego mi w życiu nie zabraknie. Zaraz po ślubie zamieszkaliśmy z jego rodzicami. Teściowa okazał się gorsza niż ciotka Celina. Uważała, że synowa to darmowe popychadło. Gotowałam, szorowałam podłogi, prałam i prasowałam. Raz spróbowałam o tym porozmawiać z mężem. Ofuknął mnie, że jestem niewdzięczna, bo mieszkamy pod dachem jego rodziców za darmo. Poskutkowało. Wynajęliśmy mieszkanie – Mamusia całe życie zajmowała się domem. Nie miała córki, żeby jej pomogła. Cieszę się, że teraz może odpocząć – odpowiedział. Wyprowadziliśmy się dopiero, gdy urodził się Maciek. Teściowej przeszkadzał płacz dziecka. Kiedy Tomasz ciągle pouczał mnie, żebym coś zrobiła z małym, bo nie jesteśmy u siebie i musimy się liczyć ze zdaniem mamy, po raz pierwszy się postawiłam. – Tomek, są dwa wyjścia. Mogę udusić Maćka poduszką albo się wyprowadźmy – warknęłam. Wreszcie byłam u siebie. Dalej harowałam, bo Tomasz nie dotykał się do żadnych prac domowych ani nie pomagał przy dziecku. Ale przynajmniej robiłam to po swojemu. Nigdy nie pracowałam zawodowo – więc nie miałam własnych pieniędzy. Tomasz dawał mi wyliczone kwoty na zakupy i sprawdzał rachunki. O pieniądze na buty dla siebie czy płaszcz musiałam prosić. Przy każdej okazji wypominał mi, że to są JEGO pieniądze, nie moje. A jednocześnie wypominał mi, że na chrzciny syna kuzyna włożyłam tę samą sukienkę co na jego wesele. – Mogłabyś się postarać, żeby nie wyglądać jak kocmołuch – przygadał mi, kiedy wróciliśmy. Przypomniałam mu, że prosiłam o pieniądze na sukienkę, ale mi ich nie dał. – Pieniądze i pieniądze. Masz maszynę do szycia, możesz coś uszyć, przerobić. Żona Patryka wszystkie ubrania dla siebie i dzieci szyje sama, wiesz, jaka to oszczędność? – oznajmił. Tomasz nigdy nie podniósł na mnie ręki Poddałam się. Jak w wielu innych sprawach. Po prostu żyłam z dnia na dzień. I cieszyłam się, że Maciek zdrowo rośnie. Gdy czasem było mi bardzo źle, przypominałam sobie uśmiech synka i wiedziałam, że muszę zaciskać zęby dla niego. Tomasz nigdy nie podniósł na mnie ręki. Moje koleżanki ze szkoły uważały więc, że jest dobrym mężem i że wydziwiam. Ale ja się w małżeństwie dusiłam. Kiedyś wyobrażałam sobie, że z mężem, a potem i dziećmi będziemy zwiedzać Polskę, a może i Europę. Że będziemy razem robić mnóstwo rzeczy: bawić się, chodzić do kina, że będziemy mieć mnóstwo przyjaciół. Owszem, Tomasz miał kolegów. Spotykali się w każdą sobotę. W barze, sami, bez żon. Wracał z tych spotkań kompletnie pijany, w niedzielę wstawał dopiero na obiad. Pierwszą próbę zaczęcia pracy zawodowej podjęłam, kiedy Maciek poszedł do przedszkola. Chciałam mieć swoje pieniądze, swoją odskocznię od domu. Ale prawda jest taka, że moja pensja na pewno by nam się przydała. Wbrew zapowiedziom Tomasz ciągle nie założył swojej firmy. Zatrudniał się raz tu, raz tam. Pieniądze raz były, a raz nie. – Oszalałaś? Jaka praca? W domu masz jej za mało? Mam wracać z pracy do bałaganu i robić sobie kanapki? Nie ma mowy – zareagował nerwowo. Przekonywałam, że dam radę i zająć się domem, i pracować. Tak bardzo chciałam się wyrwać z domu… Nic z tego. Maciek miał już 13 lat, kiedy Krysia, moja znajoma z technikum, zaproponowała mi pracę w kwiaciarni: – Jola, otwieram filię na drugim końcu miasta, potrzebny mi do pracy ktoś zaufany. Wiem, że lubisz kwiaty, a kurs bukieciarski ci opłacę. Nie udało się. Tomasz zdenerwował się tak bardzo, że myślałam, że to będzie ten pierwszy raz, kiedy mnie uderzy. – Czegoś ci brakuje? Głodujesz czy co? Przygód szukasz, o to ci chodzi! – ryczał. Dałam spokój. Najgorsze, że przestałam marzyć O podróżach, pracy, nauce francuskiego czy tańca towarzyskiego. Pogodziłam się z tym, że nic mnie już dobrego w życiu nie czeka. A o tym, że może kiedyś zostanę wdową i będę mogła żyć po swojemu, nawet nie miałam odwagi myśleć. To na pewno byłby grzech. Tomasz zginął na budowie. Spadł z rusztowania. Maciek już wtedy od lat mieszkał w Dublinie. Teściowie nie żyli. Byłam zupełnie sama. Oczywiście, popłakałam się. Spędziłam z Tomaszem 40 lat i ciągle pamiętałam, że kiedyś go kochałam. Potem trzeba było załatwiać pogrzeb, formalności, nie miałam czasu myśleć, co dalej. Tomasz przez większość życia odkładał minimalne składki na ZUS. Rok wcześniej przeszedł oficjalnie na emeryturę. Okazało się, że tę emeryturę teraz będę dostawać ja. To był szok. Miałam 60 lat i po raz pierwszy w życiu własne pieniądze. Małe, ale dla mnie to było wielkie wydarzenie. Wiedziałam, że będę musiała żyć oszczędnie, ale na początku zaszalałam. Kupiłam sobie nową sukienkę i kozaczki. Poszłam do fryzjera, pierwszy raz od ślubu. A potem opróżniłam dawny pokój Maćka ze wszystkich gratów Tomasza (nie lubił nic wyrzucać) i urządziłam tam sypialnię z prawdziwego zdarzenia. Koniec ze spaniem na wysłużonej wersalce! On zmarł, a ja zaczęłam żyć Po tym szaleństwie do końca miesiąca jadłam makaron z serem. Po pierwsze, na więcej nie było mnie stać. Po drugie – nie chciało mi się gotować i zmywać. Spacerowałam, oglądałam jak leci seriale w telewizji i wylegiwałam się w fotelu. Było cudownie, ale… szybko się znudziłam. Zadzwoniłam do Krysi, tej od kwiaciarni. Wiedziałam, że teraz prowadzi już całą sieć – widziałam jej szyldy w kilku punktach miasta, jeden całkiem blisko mojego mieszkania. – Nie potrzebujesz pracownika? Mogę sprzedawać kwiaty, ale też sprzątać, cokolwiek – zaproponowałam. – Wiesz, zastanawiałam się, kiedy zadzwonisz, odkąd dowiedziałam się, że Tomasz nie żyje. Jasne, że znajdę dla ciebie pracę. Tylko daj mi chwilę, żebym wszystko poukładała. Okazało się, że pani Kasia, która pracowała w kwiaciarni koło mnie, chciała przenieść się gdzieś bliżej domu. A pracująca w filii na jej osiedlu Marta szykowała się do zostania mamą. – Przez pierwszy miesiąc popracujemy razem. W międzyczasie zrobisz kurs. Dasz sobie radę, zobaczysz – Krysia, od zawsze kobieta samodzielna, bardzo kibicowała mojej późnej „emancypacji”. – A dziś dla uczczenia naszej współpracy idziemy na kolację. To było kolejny pierwszy raz w moim życiu – nigdy wcześniej nie byłam w restauracji. Kilka razy zabrałam Maćka na frytki do baru – oczywiście w tajemnicy przed Tomaszem, bo to „wyrzucanie pieniędzy w błoto”. Na wyjście do restauracji włożyłam nową sukienkę, umalowałam się. Przejęłam stery – Od dziś robisz już tylko to, na co masz ochotę – powiedziałam do swojego odbicia w lustrze. To był wspaniały wieczór. Po kolacji poszłyśmy do pubu. Piłyśmy piwo, chrupałyśmy orzeszki i nawet spróbowałam gry w rzutki. To, co dla większości ludzi jest codziennością, dla mnie było czymś nowym i cudownym. To, że rano trzeba się porządnie ubrać i umalować. To, że w ciągu dnia spotyka się mnóstwo ludzi. To, że zamiast gotować obiad, można wyskoczyć na kawę i kanapkę do lokalu obok. I to, że wieczorem można iść na kurs tańca albo leżeć na kanapie. I że to jest twoja decyzja. Na początku chciałam od razu spróbować wszystkiego, o czym dawno temu marzyłam. I pracy, i wyjazdów, i nauki języków, i tańca, i słodkiego nicnierobienia. Ale szybko się przekonałam, że tak się nie da. Zrobiłam listę. Rzeczy, które muszę zrobić, które chcę i które mogłabym. I które są najpilniejsze. Pracę już miałam odhaczoną. Znajomości – też (Krysia wciągnęła mnie do swojej babskiej paczki). Podróże – poczekają do lata. Na wyjazd nad morze już byłam umówiona z Krysią. Kolejny na liście był kurs tańca. Trochę się wstydziłam, ale okazało się, że w domu kultury są takie specjalne dla osób 50 plus. – Pani Jolu, pani jest urodzoną tancerką! – komplementował mnie instruktor. I chyba nie była to tylko kurtuazja – na parkiecie czułam się jak ryba w wodzie. Na Boże Narodzenie przyjechał do Polski Maciek z rodziną. – Jejku, babciu, jak ty pięknie wyglądasz, prawie cię nie poznałam – zawołała na mój widok Zosia, sześciolatka. Postanowiłam spełniać marzenia Jej mama próbowała przepraszać za szczerość córki. – Daj spokój, przecież mam lustro. I wiem, co makijaż, strój i fryzura potrafią zrobić z kobietą, nawet w moim wieku – przerwałam jej. – Mamuś, przepraszam – wyszeptał. – Synku, za co? – Że uciekłem. I cię zostawiłem z tatą. Przecież wiedziałem, że jesteś nieszczęśliwa. Mogłem cię ściągnąć do siebie. Obiecuję, będziemy przyjeżdżać do domu częściej. A kto wie, może wrócimy do Polski? Mam pewną propozycję z Warszawy. Nie chcę zapeszać, więc na razie więcej nie powiem. W styczniu okazało się, że rzeczywiście Maciek z rodziną wraca do Polski. To było jedno z moich marzeń, mieć ich bliżej siebie. Ale na mojej liście były też „odwiedziny u Maćka”. Ta pozycja awansowała więc na pierwsze miejsce. Bilety mam już kupione, lecę za dwa dni. – Jak tak dalej pójdzie, szybko będziesz musiała znaleźć sobie nowe marzenia, bo te, które masz na liście, zaraz ci się skończą – zażartowała wczoraj Krysia, która wpadła pomóc mi się spakować. A potem złapała flamaster i na dole mojej kartki dopisała: „Romans”. Zaczęłam się śmiać, popukałam się w czoło, zabrałam Kryśce mazak i skreśliłam ten dopisek. Ale ten żart dał mi do myślenia. Skoro już wiem, że wolno mi marzyć i że marzenia się spełniają, to może i na miłość nie jest za późno? W nocy wstałam z łóżka, poszłam do kuchni, zakreśliłam słowo „romans” kółkiem i dopisałam: „W sumie czemu nie”. Czytaj także:„Przez chorobę córki, moje małżeństwo zawisło na włosku. Żona postawiła mi ultimatum: albo przeprowadzka, albo do widzenia”„Po tragicznej śmierci córki, nad moje życie nadeszły czarne chmury. Dopiero miłość zdołała je przepędzi攄Ojciec porzucił nas, żeby zbawiać świat. Imponowało mi to, dopóki nie zrozumiałem, że poświęcił rodzinę dla swojego ego”
Mąż uważał, że to ja zabiłam nasze dziecko. Nie wiedziałam, co mam mu powiedzieć. Nie czułam się niczemu winna, wypadek nie był przeze mnie spowodowany, byłam ofiarą, tak jak nasze dziecko. Chciałam usłyszeć słowa otuchy, pocieszenia i zapewnienie, że nic się między nami nie zmieniło, że nadal mnie kocha. Ale nic takiego
fot. Adobe Stock, gpointstudio Miałam dwadzieścia lat, kiedy Arek poderwał mnie w kafejce. Byłam w złym humorze po świeżo oblanym egzaminie, nie miałam ochoty na pogaduszki, chciałam po prostu świętego spokoju. Mimo to, gdy podszedł do mojego stolika ze swoją gładką gadką, przez myśl mi nie przeszło odburknąć, by spadał. Miał charyzmę jak mało kto. Po dwóch minutach nie myślałam już o egzaminie, ale o nadchodzącej randce. Pobraliśmy się dwa lata później. Zawsze kręciła nas wizja własnego biznesu. Gdy tylko pojawiło się wsparcie dla przedsiębiorców z unijnego funduszu, otworzyliśmy knajpę. Przyszedł sukces, więc rok później zdecydowaliśmy się na dziecko. Okazało się, że jestem niepłodna – Są różne drogi w życiu – powiedział wtedy mąż. – Najwyraźniej ta nie jest nasza. Temat na tym się zakończył, bo adopcja nie wchodziła w grę. Nie było nam źle tylko we dwoje. Biznes się kręcił, z czasem mąż zatrudnił trzy dodatkowe pracownice. Nie szukaliśmy problemów, więc ich nie mieliśmy. Myślałam, że tak będzie już zawsze. Któregoś roku zatrudniliśmy Zosię. Przyszła do nas między pierwszym a drugim rokiem studiów, zawieszonych na czas nieokreślony. – Wrócę, jak będzie mnie stać na wynajem pokoju – powiedziała. – W akademiku nie ma dla mnie miejsca, bo jestem stąd, a przy rodzicach nie daję rady się uczyć. Według nich nauczycielka to przegrany zawód i nie dają mi o tym zapomnieć. Z początku wiele mówiła o swoich planach powrotu na historię i pedagogikę. Z czasem jednak słyszałam o tym coraz mniej. Marzenia o nauczaniu zastąpiła chęć nauki naszego fachu. Dziwiło mnie to, bo dziewczyna nie miała ani chęci, ani tym bardziej talentu do gotowania, ale bądźmy szczerzy, my nie celowaliśmy w gwiazdki Michelina. Być może odezwał się we mnie niespełniony instynkt macierzyński albo po prostu ją polubiłam, bo zaczęłam zostawać po pracy, by ją poduczyć tego czy tamtego. Nie zdarzało się to często – zwykle się gdzieś spieszyła albo pomagała Arkowi załatwiać sprawy z hurtownią. Wróciłam wcześniej do knajpki... Jednak w ciągu trzech miesięcy nauczyłam ją przyrządzać całe nasze menu. Jakiś czas później zorientowałam się, że Zosia mnie unika. Na początku nie byłam pewna, bo robiła to subtelnie, ale przyszedł moment, gdy nie miałam już wątpliwości. Zaoferowałam jej wypad na warsztaty kucharskie – odmówiła pod pretekstem spotkania ze znajomymi ze studiów. W porządku, nie ma problemu, wybrałam się sama. Po piętnastu minutach wykładu zorientowałam się, że nauczycielka wiedziała mniej niż ja, więc by nie marnować czasu, postanowiłam wrócić do knajpy i przygotować sos na jutrzejszy specjał dnia. Zastałam na miejscu rozświetlone okna. Zosia siedziała samotnie przy stoliku i wertowała jakąś grubą książkę. Przed nią stał kubek zimnej już kawy. – Spotkanie odwołane? – zagaiłam. Zosia poderwała się jak oparzona i spojrzała na mnie jak na ducha. – Myślałam, że jest pani na warsztatach. – Były beznadziejne – odparłam. – Więc? Co tu robisz? Wzruszyła ramionami, zgarnęła książkę i kubek. Chyba nie wiedziała, co powiedzieć. W końcu wybąkała: – Przełożyliśmy na przyszły tydzień. Nie patrzyła mi w oczy. Nawet gdy spytałam: – Zosiu, wszystko w porządku? Przytaknęła tylko z cichym: „Tak, co miałoby być nie porządku?”, i pospieszyła na zaplecze. W nadchodzących tygodniach gasła w oczach. Jednak każdy mój objaw zainteresowania zbywała sztucznym uśmiechem i machnięciem ręki. Westchnęłam ciężko, odebrałam telefon Był czwartek wieczór. Tym razem to ja zostałam w knajpie sama, bo szła zima i postanowiłam zmienić wystrój. Rozkładałam na stolikach nowe obrusy, świeczniki i malutkie stroiki z iglaków, kiedy nagły dzwonek telefonu wyrwał mnie z myśli. Zaskoczona zahaczyłam stroikiem o oczko w obrusie, pociągnęłam i świecznik poleciał na podłogę, gdzie potoczył się pod inny stolik. – Arek uprzedzał, że będzie w domu dopiero o dziewiątej – po czym ruszyłam szukać niesfornego świecznika. Poturlał się pod duży stół imprezowy, ale jak się schyliłam, nic tam nie było. Opadłam na kolana, żeby poświecić telefonem pod meblami. I wtedy to zobaczyłam – blat stołu od dołu pokryty był napisami. „Jestem nikim, do niczego nie dojdę”, „Nie znam się na niczym”, „Nie mam drygu do nauczania”, „Nie jestem warta mojej rodziny.” „Muszę wziąć, co da mi los”, „Los mi to dał”, „Muszę to zaakceptować”. Czytałam te napisy, czołgając się pod stołem, z telefonem wycelowanym w blat. „Nie wiem, kim jestem”, „Nie chcę być sobą”, „Dlaczego to zrobiłam?”, „Jak mogłam to zrobić?”. Znałam ten krój pisma. To wszystko było napisane przez Zosię Moja pierwsza myśl: wtedy, gdy sądziła, że mnie nie ma w knajpie, siedziała tutaj. Czy tak było często? Wygramoliłam się spod stołu i zadzwoniłam do Arka. – Czy zawsze brałeś Zosię ze sobą do hurtowni? – spytałam. – O co chodzi? Dziwna odpowiedź. – No, czy jechała z tobą, czy miała jakieś wymówki, żeby nie jechać? – A… A to tak, jechała. Jak stroiki? – zmienił temat. Chciałam mu powiedzieć o blacie, ale coś… coś mnie powstrzymało. – W porządku. Idę stawiać dalej. Odłożyłam telefon i na moment się zatrzymałam. Coś mnie zaczęło gnieść w żołądku, choć naprawdę nie wiedziałam dlaczego. Zadzwoniłam do Zosi. – Hej. Jesteś bardzo zajęta? – spytałam. – Nie. W czym mogę pomóc? – Zmieniam wystrój w knajpce, przydałaby mi się druga para oczu i rąk. Oczywiście odpłatnie. – Och, nie czuję się dzisiaj najlepiej… – Rozumiem. Nie ma przymusu. Zdrowiej w takim razie. Arek uważał, że trzeba czerpać z życia Zacisnęłam wargi. Nazajutrz wysłałam męża na wymyślone sprawunki, a sama stawiłam się w knajpie wcześniej niż zwykle. Zobaczyłam Zosię przez okno. Szła jak na ścięcie, co chwilę łypiąc dookoła wzrokiem, jakby bała się, że ktoś ją śledzi. – Porozmawiajmy – zaproponowałam, gdy otworzyła drzwi. Uniosła na mnie oczy i skinęła głową z rezygnacją. – Ja nie dam rady tak dłużej… – powiedziała cicho. – Nie dasz rady jak? – zabrałam od niej kurtkę i rzuciłam ją na wieszak. – Co się dzieje, Zośka? Coś z rodziną? Zaprzeczyła i suwając stopami po podłodze, skierowała się do stołu przy kanapie. Zastanawiałam się, jak podnieść temat bazgrołów pod blatem, gdy ona wystrzeliła prosto: – Jestem w ciąży. – W ciąży? Od kiedy? Wzruszyła ramionami. – Ze trzy miesiące… Ja już nie wyrabiam, nie mogę tak kłamać, nie mogę. – Kłamać? Zosia, możesz tu pracować w ciąży, to nie jest problem… – To jest dziecko Arka! – patrzyła na mnie wytrzeszczonymi oczyma, jej broda drżała. Zamarłam. Krok w tył: uderzyłam udem o krzesło. Ale nie zakręciło mi się w głowie, przed oczami nie zobaczyłam mroczków. Gdy przeżyłam szok u lekarza – „jest pani bezpłodna” – przez chwilę nie wiedziałam, gdzie jestem. Teraz jednak byłam tego w pełni świadoma. Bo przecież wiedziałam. Jak mogłam nie wiedzieć? Taki facet nie „marnowałby się” tylko na mnie. Nie, gdy mógł mieć młodsze, ładniejsze. Ale to ja byłam jego żoną, z jakiegoś powodu wybrał mnie i póki nie dopuszczałam do siebie myśli o zdradzie, póki byłam w stanie oszukiwać się i uwierzyć, że jest mi wierny, póty… Ale dziecka nie da się wyprzeć ze świadomości. Zosia rzuciła się do wieszaka z kurtką, ale złapałam ją za rękaw. – Stój! – Przepraszam, przepraszam, przepraszam – zaczęła szlochać. – Ja tak strasznie przepraszam, nienawidzę siebie za to, nienawidzę swojego życia. Byłaś dla mnie tak dobra, a ja… ja… romans z twoim mężem… – poniosła wzrok i spojrzała mi prosto w twarz. – Nie mam prawa… nie mam prawa, ale błagam, nie mów moim rodzicom. Ja zniknę, przysięgam, żadnych alimentów, nic, Arek nawet się nie dowie, tylko… tylko im nie mów. Nie wybaczą. – Siadaj! – wskazałam na kanapę. Zamknęła oczy, opuściła głowę Nie obwiniałam jej. Arek potrafił uwieść kobietę w dwie minuty. Jedną wziął za żonę, inną za kochankę i jej zniszczył życie, bo przecież to nie jego wina. Życie jest piękne, życie jest krótkie, żyć trzeba, jakby miało nie być jutra. Zawsze taki był, tym mnie w sobie rozkochał, ale są pewne granice. Wzięłam Zosię za rękę. – Nikomu nie powiem – obiecałam. – Chcesz wrócić na studia? – Jak? – Chcesz? Spojrzała na mnie, nic nie rozumiejąc. – Życie ma różne drogi. O niektóre warto walczyć. Wynajęłam nam dwupokojowe mieszkanie – obie potrzebowałyśmy czasu, by przepracować Arka, by przepracować nowe życie. Sześć miesięcy później zaadoptowałam córkę Zosi, rok później była z powrotem na uczelni. – Zabrałam ci wszystko – powiedziała do mnie, gdy wyprowadzałyśmy się z wynajętej kanciapy. Ja po rozwodzie do nowego mieszkania, ona do wynajętej kawalerki. – A ty mimo to dałaś mi swoje serce. Dzięki tobie wciąż rozmawiam z rodziną, mam wymarzoną przyszłość i kontakt z córką, którą inaczej musiałabym oddać do adopcji. Dlaczego to dla mnie zrobiłaś? – Jesteśmy do siebie bardzo podobne, wiesz? Jedyne, co nas odróżniło, to przypadki, wyczucie czasu, losu. Wierzę, że zasługujesz na dobre życie. I ja też. Mogłam cię nienawidzić, ale wolałam uznać, że to szansa, by zrobić w życiu coś, co nada mu prawdziwą wartość. Czytaj także:„Żona przez własną głupotę naraziła życie naszego syna. Wolała siedzieć z nosem w telefonie, niż zadbać o dziecko”„Lekarz, zamiast zlecić badania i skierować męża do specjalisty, wdrożył głupią kurację. To przez niego zostałam sama…”„Wiedziałam, że gdy córka urodzi dziecko ze zdrady, zaczną się kłopoty. Ojca się pozbyła, ale co z niespełnioną babcią?”
Długo rozmawialismy, postanowiliśmy dać mu czas na kolejną zmianę decyzji. Po siedmiu miesiacach temat wrócił, a mojemu ponad 30letniemu facetowi priorytety się nie zmieniły. Zapewniał, że mnie kocha, że to ja jestem jego życiowym celem, stwierdził, że nawet możemy wziąć ślub (jakby mi łaskę robił), ale dzieci nie chce. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2011-11-19 18:44:58 anulka81 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-19 Posty: 4 Wiek: 30 Temat: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kochamWitam wszystkich! Jestem tu pierwszy raz. Mąż zostawił mnie dzisiaj po 14 latach (małżeństwem byliśmy 3 lata). Mamy 7-letniego synka, który jest bardzo wrażliwym chłopcem i przeżywa to bardzo. Zostawił mnie dla dziewczyny młodszej z dzieckiem (jest po rozwodzie) i zamieszkał z nią w mieszkaniu jej męża i jej (jej były płaci hipotekę, jest za granicą). Mnie zostawił w mieszkaniu z hipoteką, gzie żyrantami są moi rodzice. Mieszkanie jest tylko na niego, bo zostało zakupione niby przed ślubem. Piszę niby bo tak naprawdę byliśmy już małżeństwem (dwa tygodnie), ale w banku i u notariusza podał się za kawalera. Boję się że mnie i synka wyrzuci z mieszkania, przestanie płacić kredyt i spadnie to na moich razie twierdzi że zostawia mi wszystko i będzie płacił hipotekę i tyle. Ale przecież nie mam pewności co zrobi później. Jak mam się jakoś zabezpieczyć? Jestem skłonna dopisać się do kredytu jak przepisze na mnie połowę jest to że nie potrafię go nienawidzić, bo go dalej kocham. On twierdzi że z nami koniec bo się zakochał. Wiadomo w domu są obowiązki, kłopoty z kasą (oboje pracujemy), ostatnio pił dość często a ja się na to nie godziłam, a teraz znalazł sobie kobietę (pracują w jednej firmie), młodszą on - 32, ona - 24, rozrywkową, lubiącą się zabawić. My nigdzie nie chodziliśmy bo ciągle brakowało kasy, chociaż ja chciałam. Pomóżcie co ja mam zrobić, ja nie potrafię bez niego żyć, jest ze mną połowę mojego życia!!! 2 Odpowiedź przez Idalia_78 2011-11-19 19:47:35 Idalia_78 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-10-27 Posty: 3 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kochamWitam Cię anulka81. Trzeci raz podchodzę do Twojego postu i tak naprawdę nie wiem co napisać. Bardzo ci współczuję calej sytuacji a jeszcze bardziej Twojemu dziecku, które jest Bogu ducha winne. Po raz kolejny okazuje się, że faceci (nie wszyscy!) to miękkie buły. Myślę, że jego wyskok nie potrwa długo i jeszcze wróci na kolanach. Tego Ci życzę. Pytanie tylko, czy jego odejście było takie nagłe, czy coś złego działo się od dłuższego czasu? Jeżeli jesteście z dzieckiem zameldowani w mieszkaniu, to nie ma prawa wywalić cię z niego. Napisałaś, że mieszkanie jest tylko na niego a Twoi rodzice są żyrantami. Z tą sytuacją musisz coś szybko zrobić, to nie wiem na ile jest cwany. Tu powinnaś pogadać z Nim o wpisaniu Cię do hipoteki, żebyś była także potencjalnym nabywcą mieszkania. Jeśli z Nim nie da się dogadać to może do radcy? Nie wiem do kogo powinnaś zrobić pierwszy krok, bo napisałaś,że mąż będzie płacił. A co jeśli nie? W grę wszedł jeszcze alkohol, co może utrudnić rozwiązywanie spaw. 3 Odpowiedź przez gosia28201 2011-11-19 19:53:44 gosia28201 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-07 Posty: 133 Wiek: 31 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kochamTo poważna sprawa wydaje mi się ze powinnaś zasięgnąc porady fachowca jakiś radca czy adwokat,masz przecież akt ślubu tam jest data wiec możesz udowodnić że byliście już wtedy jeśli chodzi o zdradę i odejście męza do innej to cóż mogę ci tylko powiedzieć ze będzie ci ciężko ale nie mozesz wiele zrobić większośc facetów jak się wyszaleje to wraca ale to nie trwa tydzień czy dwa i będziesz musiała nauczyc się żyć bez niego jak zobaczy pewną siebie kobietę to prędzej zatęskni uwierz mi wiem co mówię płacz i prośby wzbudzą w nim złość i pogardę nie popełniaj tego błędu co ja,trzymaj się 4 Odpowiedź przez Roskalinda 2011-11-19 19:59:11 Roskalinda 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-05-11 Posty: 1,438 Wiek: 26 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kocham Przeczytałam Twojego posta i nie wiem co napisać. Bardzo współczuje Ci sytuacji w jakiej się znalazłaś. Powinnaś na pewno podjąć jakieś kroki, które dadzą Ci jakieś zabezpieczenie na wypadek gdyby on przestał płacić hipotekę i próbował Was wyrzucić z mieszkania. Pozostaje mi życzyć Tobie dużo wytrwałości. "To, co za nami, i to, co przed nami, ma niewielkie znaczenie w porównaniu z tym, co jest w nas." serca unicestwia złe wspomnienia, wyolbrzymiając dobre i dzięki temu mechanizmowi udaje nam się znosić ciężar przeszłości." 5 Odpowiedź przez Wielokropek 2011-11-19 20:11:52 Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,033 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kocham Moim, niefachowym okiem, z mieszkaniem sprawa jest prosta, ale poradź się jeszcze prawnika w tej sprawie. . Akt waszego ślubu jest najlepszym dowodem na składanie przez Twego jeszczemęża fałszywych oświadczeń i w banku, i u notariusza. A to jest karane. Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 6 Odpowiedź przez xxxkobietaxxx 2011-11-19 20:28:34 xxxkobietaxxx Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-17 Posty: 20 Wiek: 30 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej rozumiem twoja sytuację jestem również porzuconą i zdradzona sytuacja jest inna bo nie ma dzieci a pozatym ból żal gorycz i tęsknota taka co to natychmiast idzdo notariusz sporządz akt rozdzielczości majatkowej bo jeszcze ci przyjdzie płacić jego długi potem do prawnika( w sprawie mieszkania).Ja płaczę i rozwala mnie od śroka nie mam wiary życia i straciłam wiare w siebie całe zycie mi mówia dasz radę nie ty pierwsza nie ostatnia jasne zgadzam się tylko że mam zasady i kochałam męża czystą miłością a on zostawił mnie dla kobiety starszej od niego o 9 lat o de mnie o 13 z 3 dzieci CZUJESZ to BO MAMY TEN SAM PROBLEM MOŻE SOBIE POMOŻEMY 7 Odpowiedź przez xxxkobietaxxx 2011-11-19 20:30:16 xxxkobietaxxx Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-17 Posty: 20 Wiek: 30 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kocham MÓWISZ ŻE SIĘ WYSZALEJE I WRÓCI CIEKAWE gosia28201 napisał/a:To poważna sprawa wydaje mi się ze powinnaś zasięgnąc porady fachowca jakiś radca czy adwokat,masz przecież akt ślubu tam jest data wiec możesz udowodnić że byliście już wtedy jeśli chodzi o zdradę i odejście męza do innej to cóż mogę ci tylko powiedzieć ze będzie ci ciężko ale nie mozesz wiele zrobić większośc facetów jak się wyszaleje to wraca ale to nie trwa tydzień czy dwa i będziesz musiała nauczyc się żyć bez niego jak zobaczy pewną siebie kobietę to prędzej zatęskni uwierz mi wiem co mówię płacz i prośby wzbudzą w nim złość i pogardę nie popełniaj tego błędu co ja,trzymaj się 8 Odpowiedź przez gosia28201 2011-11-20 10:45:50 gosia28201 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-07 Posty: 133 Wiek: 31 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kochammówię że często tak bywa poza tym ona ma 24 lata i jest "rozrywkowa" co moze dać dojżałemu facetowi,może będzie mu gotować sie tylko bawić to w końcu mu się znudzi 9 Odpowiedź przez anulka81 2011-11-21 00:44:55 anulka81 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-19 Posty: 4 Wiek: 30 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kochamDzięki wam wszystkim. Jak to dobrze posłuchać kogoś z boku. Rodzina i przyjaciele, nawet rodzina męża jest za mną to dla mnie duże wsparcie. A teraz Wy. Jutro idę się zorientować jak to z radcą prawnym sprawa wygląda. Mam nadzieję że będzie dobrze. 10 Odpowiedź przez BOO 2011-11-21 13:31:21 BOO Mój jest ten kawałek podłogi Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-21 Posty: 78 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kocham przede wszystkim załatw sprawę z mieszkaniem - niech cię zrobi współwłaścicielem mówi jedno a za pół roku może być już zupełnie inaczej i będziesz w ciemnej du... tą sprawę jak najszybciej. Byk jak inne Byki... 11 Odpowiedź przez anulka81 2011-11-21 17:27:00 Ostatnio edytowany przez anulka81 (2011-11-21 17:33:30) anulka81 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-19 Posty: 4 Wiek: 30 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kochamCholera nie mam już sił. W pracy jakoś było ok, powiedzmy. Przyszłam do domu ogarnęłam w domu jeszcze się trzymałam. No i przyszedł on po synka na trening, jest taki oschły i wrogo nastawiony. A ja nie mogę przestać o nim myśleć, chciałabym żeby wrócił, a nie gzdził się z rudą. Co najlepsze jak ja nie ugotowała obiadu przez dwa dni bo szkoła, praca, praca po pracy to awantura, a tu się dowiaduje od koleżanki, która jest kuzynką nowej laski mojego męża, że ona nie gotuje - tylko na weekendy - a jemu wszystko pasuje. Jaka zmiana! Synka na razie odwiedza ale już zapowiedział, że za często to nie może być, bo on ma nowe życie i nie może wracać do nowego domu jak do hotelu. Powiedzcie mi kobitki czy on myśly tylko ch.... czy mi się tylko zdaje. Czy to jednak miłość????A co do mnie...............czuję się zdeptana jak robak, jak on mógł mi to zrobić po 14 latach!!!! Boże jakbym chciała go nienawidzić, to byłoby mi lżej, ale oczywiście ja głupia nie mogę, bo przecież on jest wszystkim................. 12 Odpowiedź przez zakłamani 2011-11-25 09:02:33 Ostatnio edytowany przez zakłamani (2011-11-25 09:21:27) zakłamani Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-01-04 Posty: 431 Wiek: 39 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kochamJa bym takiego męża znienawidziła po 14 latach odejść od syna do młodszej i jeszcze chcieć wyrzucić Was z mieszkania....dla mnie byłby skończony i znienawidziłabym go, widzę że masz łagodniejszy charakter od mojego dla mnie taki frajer byłby skończony na wieki nawet gdybym miała z nim czterech synów co z tego że byłaś z nim 14 lat??? i tak okazał się na koniec zerem. W nim w ogóle nie widać chęci naprawienia małżeństwa i powrotu powinien dostać kopa w cztery litery.....gdyby żałował bardzo tego co zrobił to co innego można by było rozważyć możliwość ewentualnego wybaczenia mu łaskawie, ale pod warunkiem że błagałby Cię o wybaczenie i obiecał poprawę na zawsze!!!! Widać jednak, że twardo stoi przy swoi zdaniu inna młodsza dupa mu zaimponowała. Dlatego powinnaś go olać i myśleć o zrobieniu wszystkiego żeby Was przypadkiem nie wyrzucił z mieszkania!!!! Naprawdę Cię podziwiam że jeszcze coś czujesz do takiej wszy. Sorry ale naprawdę jakoś Twojego faceta nie polubiałam z tego co o nim piszesz co Wam zrobił i jeszcze zrobić planuje!!! eksmisja z mieszkania.....naprawdę jest podłym człowiekiem. 13 Odpowiedź przez kicia1978 2011-11-25 14:07:48 kicia1978 Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-08 Posty: 235 Wiek: 33 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kochamTo nie tak. Masz prawo w sądzie wywalczyć połowe mieszkania, dowód masz jak nic - akt małżeństwa, Ślub zawarty przed kupnem mieszkania. Niestety prawda jest taka że hipoteka także jest obciążeniem dla was dwojga. Nie przejmuj się tym co mówi i robi. Oni nas chcą w ten sposób poniżyć i upodlić jeszcze bardziej. Przeżywam to samo co ty. Mój prawie były mąż także mieszka ze swoją kochanką i ich synkiem. Ja zostałam sama z dwójką dzieci. Jest ciężko ale lepiej. Co z miłością? Przez pewien czas zostanie, przecież kochałyśmy tak bardzo - ale na to trzeba czasu, powoli zaczniesz zauważać że tak naprawdę kochałaś tylko swoje złudzenia idealnego męża. A teraz on jest zupełnie obcy, jego postępowanie wobec ciebie i dziecka, gdzie ta miłość, czułość................tego już nie ma. Tak jak napisałaś faceci raczej nie myślą głową!!! 14 Odpowiedź przez divaspa 2012-04-16 06:25:45 Ostatnio edytowany przez divaspa (2012-04-16 06:26:53) divaspa Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-04-16 Posty: 4 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kochamWitajcie. Jestem załamana .Mąż był cholerykiem, robił non stop awantury, wyzywał mnie, moich najbliższych, źle traktował moją córkę a wymagał od niej szacunku. Do tego był zaborczo zazdrosny - o wszystko. Od pół roku był kryzys, wprowadzał się i wyprowadzał bo jak przychodził przepraszać to wybaczałam. Kochałam go i mimo wszystko kocham ponieważ ma dwie osobowości jedną idealną - traktował mnie jak księżniczkę, wszystko był gotów dla mnie zrobić, pięknie mówił o miłości ( że jestem dla niego stworzona, idealna , największą miłością w jego życiu, że nigdy nie ułoży sobie życia beze mnie) a z drugiej strony wyzywał, ubliżał, poniżał, krzyczał. Chciał mnie zamknąć w złotej klatce. W lutym mimo że nie mieszkaliśmy razem nadal do mnie przychodził. łączyła nas więź emocjonalna i fizyczna. Myślałam, że potrzeba czasu, że przetrwamy a on w marcu powiedział, że już mnie nie kocha, jak się okazało znalazł pocieszenie u 26 latki z dzieckiem i zerwał ze mną wszelkie kontakty. Mamy letnią 6 córeczkę i 7 letni związek za sobą a on mnie potraktował jak nic by nas nie łączyło. 15 Odpowiedź przez anija75 2012-04-16 09:33:48 anija75 Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-04 Posty: 93 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kochamAnulka81, nie łudź się, że twój mąż się zmieni., że teściowie czy jego rodzina będą po twojej stronie. Wszystko do czasu. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Czas będzie goił twoje rany ale będzie też zmieniał stanowisko jego rodziny. Ja mam podobne przeżycia jak ty, tylko jestem już prawie rok dalej. Myślałam ,ze mojemu partnerowi przejdzie zauroczenie i w końcu zobaczy swoje dzieci, ale jest coraz gorzej. Ja zostałam z dwójką dzieci, mieszkam z jego rodzicami na podwórku, w osobnym domu, który wykończyliśmy za moje pieniądze. Tatuś moich dzieci znalazł kochanicę kilka domów dalej i z nią mieszka. Dla niego framuga wzięła rozwód z mężem. Żyją obok mnie i mają wszystko gdzieś. Do dzieci przychodzi jak znajdzie czas i wtedy kiedy on ma na to ochotę, a moi teściowie zaczynają się od nas odsuwać. Pewnie niedługo będą się gościć z nową synową. Wkurzające jest to, że kobiety z dziećmi mają najgorzej, muszą radzić sobie same, bo tatulek ma już kogoś innego na twarda w negocjacjach z nim, masz dziecko. On się od was odcina i nie ma żadnych uczuć już do was. Kawał drania. Prawnik i wysokie alimenty to powinien być twój cel. 16 Odpowiedź przez soniiia 2012-04-16 10:19:49 Ostatnio edytowany przez soniiia (2012-04-16 10:21:27) soniiia Mój jest ten kawałek podłogi Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-28 Posty: 73 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kochamszczerze to wątpię zeby wrócił do domu z tego co opisujesz.... ale skoro jest taki oschły i twardy to nie możesz mu pokazywać jak bardzo to przeżywasz - tylko staraj się być i twarda i obojętna, pokaż mu że sobie poradzisz bez niego, nie pokazuj mu żadnych uczuć, że ci na nim zależy bo będzie za wysoko "rósł" i w ten sposób dodajesz mu tylko skrzydeł, nic płaczem nie zdziałasz tylko będzie chodził dumny jak paw (no,, napewno twoich uczuć nawet teraz niezauważy a jak zauwazy to tylko będzie nimi pomiatać). 17 Odpowiedź przez monia10 2012-04-16 19:23:04 monia10 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-04-15 Posty: 5 Wiek: 36 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kocham Swieta racja z ta obojetnoscia...tez mnie gad ( zdradzil i tez na poczatku byl placz,rozmowy..dzieki Bogu o nic nie blagalam... widac sprawialo mu przyjemnosc jak o nia pytalam i o ich wspolna przyszlosc (tak sobie zaplanowal ze bedzie z nia budowal nowe zycie) i w koncu zaprzestalam tematu...nie pytalam o nic...odpowiadalam zdawkowo na jego pytania ...po prostu przestalam sie nim interesowac,chodzilam po mieszkaniu jak Bona...(moj "jeszcze " maz mieszka z nami ..ja +dzieci) i to byl strzal w dziesiatke...bo go tym najbardziej wkurzylam bo myslal ze bede blagac ,prosic, wyc do ksiezyca za nim a ja tylko oswiadczylam ze skoro chce odejsc to winszuje mu tylko "slodkiego milego zycia "....i jakos juz o wspolnej przyszlosci nie mowi ze swoja niunia...a dzieli ich obecnie odleglosc 800 km....ale to juz nie moj ogrodek bo postanowilam sie roztac....;) Nie ma gorszego zła od pięknych słów, które kłamią. 18 Odpowiedź przez Kaja112233 2012-04-20 10:39:18 Ostatnio edytowany przez Kaja112233 (2012-04-20 10:46:52) Kaja112233 Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-12-09 Posty: 94 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kochamU mnie mija półtora roku jak nadszedł dzień kiedy dowiedziałam się, że mój ukochany, dbający o mnie mąż zdradza mnie z koleżanką z pracy od dłuższego czasu. Świat mi się zawalił. W pierwszym impulsie powiedziałam koniec z nami, wywaliłam go z domu, a on tak naprawdę tylko na to czekał, bo miał dosyć prowadzenia podwójnego życia. Od razu poszedł do niej (rozwódka bez dzieci). Wtedy teściowie byli po mojej stronie i mówili, że mamy dziecko, jesteśmy razem 14 lat, może nie warto ujmować się honorem i lepiej mu wybaczyć. Strasznie tęskniłam za nim, z dnia na dzień coraz bardziej. Pierwsza zaproponowałam żeby do nas wrócił, on sam mówił, że zbłądził, nie było warto itd. To był największy błąd jaki zrobiłam. Prosiłam, tłumaczyłam i było tylko gorzej, jego stosunek do mnie się zmienił, traktował mnie jak natrętną muchę. W końcu złożył pozew o rozwód bez orzekania o winie i przestał się przyznawać, że ma kochankę. Wtedy powiedziałam koniec. Nigdy więcej nie padło słowo "wracaj", będziemy się sadzić latami, ale udowodnię sądowi, że to tylko i wyłącznie jego wina. Wiem, że mnie cenił za to jaka byłam, a kryzys przez ostatni rok naszego małżeństwa to tylko i wyłącznie efekt, że sypiał z inną babą i każdą naszą rozmowę analizowali razem, a potem wracał pan i władca bardzo obrażony i oczywiście udawał, że nie ma nikogo na boku. Też czeka mnie walka o nowiutki dom, do którego nie zdążyliśmy się wprowadzić, a teraz on uważa, że jest jego, a o rozszerzeniu wspólności majątkowej, którą zrobił powinnam zapomnieć. Jeśli mogę coś doradzić unieść się dumą i nawet nie pytaj o jego nową d... i to jak mu jest, to tylko i wyłącznie jego wina, to nie Ty go zdradzałaś, nawet jak to małżeństwo nie było Twoim szczytem marzeń. Są silni, bo mają osoby, które cały czas nad nimi pracują i piorą im mózgi, przypominają jakie to my przecież byłyśmy złe. Oni jeszcze zatęsknią za tym co było. Ja mam za chwilę kolejną rozprawę i jak patrzę jaki jest żałosny i jak kłamie to mi się niedobrze robi. Głowa do góry, ty jesteś tam gdzie być powinnaś w domu z dzieckiem, a on? kim on jest? Ogromną rolę w tych nowych związkach odgrywa seks, luz, beztroska i inność. To jest strasznie trudny czas dla nas i naszych dzieci, ale widocznie tak musi być, żebyś płakała dzień i noc to tego nie zmienisz. Jak będzie gotowy żeby poprosić Cię o powrót to sama to zobaczysz, ale niczego nie proponuj, bo stracisz w jego oczach, chociaż wiem jak bardzo byś chciała żeby znów z Wami był. Ja mojego męża niestety nadal kocham, ale skoro on tej miłości nie chce to znaczy, że nie jest jej wart i tego trzeba się trzymać. Życzę dużo siły i staraj się nie okazywać mu, że tęsknisz, ja wiem jakie to trudne, wiem też, że na pewno winisz siebie, że może gdybyś była inna to wszystko potoczyłoby się inaczej, ale winny jest tylko do teściów to niestety licz się z tym, że zmienią zdanie, bo moi w tedy mówili, że miał za dobrze ze mną, a teraz mówią, że czegoś mu brakowało w tym małżeństwie. Dali mu też u siebie dach nad głową i może z kochanką swobodnie się widywać kiedy tylko chce, a jak się jej znudzi to wraca na parę dni do mamusi. Nawet na tym forum czasami odzywają się te panie, które wygrały z tymi głupimi żonami i sama będziesz miała okazję się przekonać, że nasi mężowie to dla nich albo możliwość przeżycia odjazdowej przygody i wygranej z żoną, albo lek na ich kompleksy, a to nie jest szczera miłość. Ożenili się z nami, bo nas kochali i nasze cechy i my same im odpowiadałyśmy. Mój mąż brzydził się takim tatusiem co zostawiał własne dzieci, a dzisiaj sam to zrobił. Dla mnie jest głupi. 19 Odpowiedź przez mona195 2012-04-20 20:31:24 mona195 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-04-20 Posty: 2 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kocham Witajcie. Moim zdaniem nie ma co Jeżeli kocha to na pewno wróci. Przypomina mi się zaraz cytat "jeśli kochasz puść to wolno, jeśli wróci jest Twoje, jeśli nie, nigdy nie było..". Oczywiście trzeba podjąć walkę o małżeństwo ale nie kajać się i błagać kogoś o powrót. To już nigdy nie będzie to samo, bo w głowie zostanie świadomość tego, że miał inną kobietę, tym bardziej jeśli związał się z nią emocjonalnie.. 20 Odpowiedź przez Dobra40 2012-04-20 21:51:47 Dobra40 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-04-01 Posty: 145 Odp: mąż zostawił mnie dla innej - a ja go dalej kocham Idalia_78 napisał/a:Witam Cię anulka81. Trzeci raz podchodzę do Twojego postu i tak naprawdę nie wiem co napisać. Bardzo ci współczuję calej sytuacji a jeszcze bardziej Twojemu dziecku, które jest Bogu ducha winne. Po raz kolejny okazuje się, że faceci (nie wszyscy!) to miękkie buły. Myślę, że jego wyskok nie potrwa długo i jeszcze wróci na kolanach. Tego Ci życzę. Pytanie tylko, czy jego odejście było takie nagłe, czy coś złego działo się od dłuższego czasu? Jeżeli jesteście z dzieckiem zameldowani w mieszkaniu, to nie ma prawa wywalić cię z niego. Napisałaś, że mieszkanie jest tylko na niego a Twoi rodzice są żyrantami. Z tą sytuacją musisz coś szybko zrobić, to nie wiem na ile jest cwany. Tu powinnaś pogadać z Nim o wpisaniu Cię do hipoteki, żebyś była także potencjalnym nabywcą mieszkania. Jeśli z Nim nie da się dogadać to może do radcy? Nie wiem do kogo powinnaś zrobić pierwszy krok, bo napisałaś,że mąż będzie płacił. A co jeśli nie? W grę wszedł jeszcze alkohol, co może utrudnić rozwiązywanie mysle ze to wyskok i wroci na kolanach. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Witam wszystkich! Mam wielki problem mój mąż zdradził mnie i będzie miał dziecko z inna kobietą niestety nie wiem jak sobie z tym poradzić. Sami nie mamy wspólnego dziecka a ja mam
Pamiętam doskonale – zwykły czwartek, jakich wiele. Spędziłam go jak zawsze, mój mąż też. Wróciliśmy z pracy, on trochę poczytał, ja zrobiłam pranie, a potem kolację. A po kolacji Karol mnie zaskoczył. – Ja już nie mogę – oświadczył nagle z jakimś dziwnym napięciem w głosie. A mnie mąż przestał interesować seksualnie, bo jest agresywny i często krzyczy. Byle co wyprowadza go z równowagi. Wyzywa mnie od idiotek. Nie szanuje nikogo. Często opowiada, że pracuje z głupkami. Nie używa słowa lekarz ale konował. Ksiądz to kiecol. Prawnik to krwiopijca i mogłabym tak długo tymi synonimami lecieć. . 380 319 266 263 460 474 339 198

mąż mnie kocha a ja go nie